Literacki Katolicki

Biblia Jakuba Wujka*

Ewangelia Łukasza

Rozdział 7

  A gdy dokończył wszytkich słów swych do uszu ludu, wszedł do Kafarnaum.    A niektórego Rotmistrza sługa, źle się mając, miał umrzeć: który u niego był drogi.    A usłyszawszy o Jezusie, posłał do niego starsze Żydowskie, prosząc go, aby przyszedł i uzdrowił sługę jego.    A oni przyszedszy do Jezusa, prosili go z pilnością, mówiąc mu: Iż godzien jest, abyś mu to uczynił,    abowiem naród nasz miłuje i on nam zbudował bóżnicę.    A Jezus szedł z nimi. A gdy już niedaleko był od domu, posłał do niego rotmistrz przyjacioły, mówiąc: Panie, nie trudź się, bom nie jest godzien, abyś wszedł pod dach mój.    Przetożem się i sam nie miał za godnego, abych miał przyjść do ciebie, ale rzekni słowem, a uzdrowion będzie sługa mój.    Bom i ja jest człowiek pod władzą postanowiony, mając pod sobą żołnierze. I mówię temu: Idź, a idzie; a drugiemu: Przydź, i przychodzi; a słudze mojemu: Uczyń, i uczyni.    Co usłyszawszy Jezus, dziwował się i obróciwszy się, rzekł rzeszam za sobą idącym: Zaprawdę powiadam wam, nie nalazłem tak wielkiej wiary ani w Izraelu.    A wróciwszy się, co byli posłani, do domu, naleźli sługę, który chorował, zdrowego.    I zstało się potym, szedł do miasta, które zową Naim, a z nim szli uczniowie jego i rzesza wielka.    A gdy się przybliżył ku bramie miejskiej, oto wynoszono umarłego, syna jedynego matki jego, a ta była wdowa, i rzesza miejska wielka z nią.    Którą ujźrzawszy Pan, ulitował się nad nią i rzekł jej: Nie płacz.    I przystąpił, i dotknął się mar. (A ci, co nieśli, stanęli). I rzekł: Młodzieńcze, tobie mówię, wstań.    I usiadł on, który był umarły, i począł mówić. I dał go matce jego.    I zjął wszytki strach i wielbili Boga, mówiąc: Że prorok wielki powstał między nami a iż Bóg nawiedził lud swój.    I rozeszła się o nim ta powieść po wszytkiej Żydowskiej ziemi i po wszytkiej okolicznej krainie.    I oznajmili Janowi uczniowie jego o tym wszytkim.    A Jan wezwał dwu z uczniów swoich i posłał do Jezusa, mówiąc: Tyś jest, który ma przyść, czyli inszego czekamy?    A gdy przyszli do niego mężowie, rzekli: Jan Chrzciciel posłał nas do ciebie, mówiąc: Tyś jest, który masz przyść, czyli inszego czekamy?    (A onejże godziny wiele z nich uzdrowił od niemocy i chorób, i od duchów złych, a wiele ślepych wzrokiem darował).    A odpowiedziawszy, rzekł im: Szedszy, odnieście Janowi, coście słyszeli i widzieli: Iż ślepi widzą, chromi chodzą, trędowaci bywają oczyścieni, głuszy słyszą, umarli powstawają, ubodzy Ewanielią przyjmują.    A błogosławiony jest, którykolwiek się nie zgorszy ze mnie.    A gdy odeszli posłowie Janowi, począł o Janie mówić do rzeszej: Cóżeście wyszli na puszczą widzieć? Trzcinę, która się od wiatru chwieje?    Ale coście wyszli widzieć? Człowieka w miękkie szaty obleczonego? Oto, którzy są w szacie kosztownej i w rozkoszach, w domach królewskich są.    Ale coście wyszli widzieć? Proroka? Zaiste powiadam wam, i więcej niż proroka.    Ten jest, o którym napisano jest: Oto posyłam Anjoła mego przed obliczem twoim, który zgotuje drogę twoję przed tobą.    Abowiem powiedam wam: Więtszy między narodzonymi z niewiast prorok nad Jana Chrzciciela żaden nie jest. Lecz który mniejszym jest w królestwie Bożym, więtszym jest niżli on.    A słysząc lud wszytek i celnicy, usprawiedliwili Boga, ochrzczeni chrztem Janowym.    Ale Faryzeuszowie i biegli w zakonie wzgardzili radę Bożą sami przeciw sobie, nie ochrzczeni od niego.    I rzekł Pan: Komuż tedy podobne, rzekę, ludzie rodzaju tego? a komu są podobni?    Podobni są chłopiętom na rynku siedzącym i z sobą rozmawiającym, i mówiącym: Graliśmy wam na piszczałkach, a nie tańcowaliście, narzekaliśmy, a nie płakaliście.    Bo przyszedł Jan Chrzciciel ani jedząc chleba, ani pijąc wina, a mówicie: Czarta ma.    Przyszedł syn człowieczy; jedząc i pijąc, a mówicie: Oto człowiek obżerca i winopijca, przyjaciel celników i grzeszników.    I usprawiedliwiona jest mądrość od wszytkich synów swoich.    A niektóry z Faryzeuszów prosił go, aby z nim jadł. I wszedszy w dom Faryzeuszów, siadł do stołu.    A oto niewiasta, która była w mieście grzesznica, skoro się dowiedziała, iż siedział u stołu w domu Faryzeuszowym, przyniosła alabastr olejku,    i stanąwszy z tyłu u nóg jego, poczęła łzami polewać nogi jego, a włosami głowy swojej ucierała, i całowała nogi jego, i olejkiem mazała.    A widząc Faryzeusz, który go był wezwał, rzekł sam w sobie, mówiąc: By ten był prorokiem, wżdyć by wiedział, która i jaka jest niewiasta, co się go dotyka: bo jest grzesznica.    A Jezus odpowiedziawszy, rzekł do niego: Szymonie, mam ci coś powiedzieć. A on rzekł: Mistrzu, powiedz.    Dwu dłużników miał niektóry lichwiarz: jeden dłużen był pięć set groszy, a drugi pięćdziesiąt.    A gdy oni nie mieli czym płacić, darował obiema. Któryż tedy więcej go miłuje?    A Szymon odpowiedziawszy, rzekł: Mniemam, iż ten, któremu więcej darował. A on mu powiedział: Dobrześ rozsądził.    I obróciwszy się do niewiasty, rzekł Szymonowi: Widzisz tę niewiastę? Wszedłem do domu twego, nie dałeś wody na nogi moje, a ta łzami polała nogi moje i włosami swemi otarła.    Nie dałeś mi pocałowania, a ta, jakoż weszła, nie przestała całować nóg moich.    Nie pomazałeś oliwą głowy mojej, a ta olejkiem nogi moje pomazała.    Przeto powiadam ci, odpuszczają się jej wiele grzechów, iż wielce umiłowała. A komu mniej odpuszczają, mniej miłuje.    I rzekł do niej: Odpuszczają się tobie grzechy.    I poczęli, którzy spół u stołu siedzieli, mówić między sobą: Któż jest ten, który i grzechy odpuszcza?    I rzekł do niewiasty: Wiara twoja zbawiła cię, idź w pokoju. 
 

Prawa autorskie i szczegółowe informacje

Biblia Jakuba Wujka – przekład Biblii na język polski wykonany przez jezuitę, Ks. Jakuba Wujka, wydany w całości po raz pierwszy w roku 1599. Wujek pracował nad nią w latach 1584–1595.

* Prezentowane treści należą do ich właścicieli i wydawców. Tekst pobrany z udostępnionych zasobów programu MyBible