Literacki Katolicki

Biblia Jakuba Wujka*

Ewangelia Łukasza

Rozdział 8

  I zstało się potym, a on chodził po mieściech i miasteczkach, każąc i przepowiedając królestwo Boże, a dwanaście z nim    i niektóre niewiasty, które były uzdrowione od duchów złych i od chorób. Maria, którą zową Magdaleną, z której siedm czartów wyszło było,    i Johana, żona Chuzego, sprawce Herodowego, i Zuzanna, i innych wiele, które mu służyły z majętności swoich.    A gdy się wielka rzesza schodziła i z miast kwapili się do niego, rzekł przez podobieństwo:    Wyszedł, który sieje, siać nasienie swoje. A gdy siał, jedno upadło podle drogi i podeptano jest, a ptacy niebiescy pozobali je.    A drugie upadło na opokę. A wszedszy, uschło, iż nie miało wilgotności.    A drugie padło między ciernie, a społem wszedszy, ciernie zadusiło je.    A drugie padło na ziemię dobrą, a wszedszy, uczyniło owoc stokrotny. To mówiąc, wołał: Kto ma uszy ku słuchaniu, niech słucha.    I pytali go uczniowie jego, co by to za podobieństwo było.    Którym on rzekł: Wam dano jest wiedzieć tajemnice królestwa Bożego, a innym przez podobieństwa: aby widząc, nie widzieli, a słysząc, nie rozumieli.    Jest tedy to podobieństwo: Nasienie jest słowo Boże.    A którzy podle drogi, ci są, którzy słuchają, potym przychodzi diabeł i wybiera słowo z serca ich, aby uwierzywszy, nie byli zbawieni.    Bo którzy na opokę: którzy gdy usłyszą, z weselem przyjmują słowo, a ci korzenia nie mają, którzy do czasu wierzą, a czasu pokusy odstępują.    A które padło między ciernie, ci są, którzy usłyszeli, a od troskania i bogactw i rozkoszy żywota, odszedszy, bywają zaduszeni i nie przynoszą owocu.    A które na ziemię dobrą, ci są, którzy dobrym a wybornym sercem, usłyszawszy słowo, zatrzymawają i owoc przynoszą w cierpliwości.    A żaden, zapaliwszy świecę, nie nakrywa jej naczyniem abo kładzie pod łoże, ale stawia na świeczniku, aby którzy wchodzą, widzieli światło.    Abowiem nie masz tajemnej rzeczy, która by się objawić nie miała, ani skrytej, która by poznana nie była i na jawią nie wyszła.    A przetoż patrzcie, jako słuchać macie. Abowiem kto ma, będzie mu dano, a ktokolwiek nie ma, i to, co mniema, żeby miał, będzie od niego odjęto.    I przyszli do niego matka jego i bracia jego, ale do niego przystąpić nie mogli dla ciżby.    I oznajmiono mu: Matka twa i bracia twoi stoją przed domem, chcąc cię widzieć.    Który odpowiedziawszy, rzekł do nich: Matka moja i bracia moi ci są, którzy słowa Bożego słuchają i czynią.    I zstało się dnia jednego, a on wstąpił w łódkę i uczniowie jego, i rzekł do nich: Przeprawmy się za jezioro. I odbili się.    A gdy się oni wieźli, usnął. I przyszła nawałność wiatru na jezioro, i zalewali się, i byli w niebezpieczeństwie.    A przystąpiwszy, obudzili go, mówiąc: Mistrzu, giniemy! A on wstawszy, sfukał wiatr i nawałność wody, i przestała: i zstała się pogoda.    I rzekł im: Gdzież jest wiara wasza? Którzy zlęknąwszy się, dziwowali się, mówiąc jeden do drugiego: Kto, mniemasz, jest ten, że i wiatrom, i morzu rozkazuje, a słuchają go?    I wieźli się do krainy Gerazanów, która jest przeciw Galilejej.    A gdy wystąpił na ziemię, zabieżał mu niektóry mąż, co miał czarta już od dawnego czasu i nie obłóczył się w odzienie, i nie mieszkał w domu, ale w grobiech.    Ten, gdy ujźrzał Jezusa, upadł przed nim i zawoławszy wielkim głosem, mówił: Co mnie i tobie jest, Jezusie, synu Boga Nawyższego? Proszę cię, nie męcz mię!    Abowiem rozkazował duchowi nieczystemu, aby wyszedł od człowieka, bo go od wiela czasów porywał, i wiązano go łańcuchami, i w pętach strzeżono, a związki potargawszy, bywał zapędzon od czarta na pustynie.    I pytał go Jezus, mówiąc: Jakoć imię? A on powiedział: Wojsko - bo wiele czartów weszło było weń.    I prosili go, aby im nie rozkazował iść do przepaści.    A było tam stado wiela wieprzów pasących się na górze. I prosili go, aby im w nie dopuścił wniść. I dopuścił im.    Wyszli tedy czarci od człowieka i weszli w wieprze, i pędem wpadło stado z przykra w jezioro, i utonęło.    Co gdy ujźrzeli, że się zstało, którzy paśli, uciekli i dali znać do miasta i do wsi.    I wyszli, aby oglądali, co się zstało. A przyszli do Jezusa i naleźli człowieka, od którego wyszli czarci, siedzącego, ubranego i z dobrą pamięcią u nóg jego, i bali się.    I powiedzieli im też ci, którzy widzieli, jako był uzdrowion od Wojska.    I prosiło go wszytko mnóstwo krain Gerazanów, aby odszedł od nich, abowiem byli wielkim strachem zjęci. A on wsiadszy w łódź, wrócił się.    I prosił go mąż, od którego wyszli byli czarci, aby był przy nim. Ale go Jezus odprawił, mówiąc:    Wróć się do domu twego a powiedaj, jakoć wielkie rzeczy Bóg uczynił. I poszedł po wszytkim mieście, opowiedając, jak wielkie rzeczy uczynił mu Jezus.    I zstało się, gdy się wrócił Jezus, przyjęła go rzesza, bo wszyscy go czekali.    A oto przyszedł mąż imieniem Jair, a ten był przełożonym bóżnice. I upadł do nóg Jezusowych, prosząc go, aby wszedł w dom jego:    iż miał córkę jedyną jakoby we dwanaście leciech, a ta umierała. I przydało się, gdy szedł, rzesze go ściskały.    A niewiasta niektóra miała płynienie krwie od lat dwunaście, która wydała była na lekarze wszytkę swą majętność, a nie mogła być od żadnego uleczona,    przystąpiła z tyłu i dotknęła się kraju szaty jego, a natychmiast się zastanowiło płynienie krwie jej.    I rzekł Jezus: Kto jest, co się mnie dotknął? A gdy wszyscy przeli, rzekł Piotr i ci, którzy z nim byli: Mistrzu, rzesze cię ściskają i tłoczą, a mówisz: Kto się mnie dotknął?    A Jezus rzekł: Tknął się mnie ktoś: bo ja wiem, że moc wyszła ode mnie.    A widząc niewiasta, że się nie zataiła, drżąc przyszła i przypadła do nóg jego, i dla której się go przyczyny dotknęła, oznajmiła przede wszytkim ludem, i jako natychmiast uzdrowiona była.    A on jej powiedział: Córko, wiara twoja ciebie uzdrowiła. Idź w pokoju.    Gdy on jeszcze mówił, przyszedł niektóry do arcybóżnika, powiedając mu: Iż umarła córka twoja, nie trudź go.    A Jezus usłyszawszy to słowo, odpowiedział ojcu dzieweczki: Nie bój się, wierz jedno, a będzie zdrowa.    A wszedszy w dom, nie dopuścił wniść nikomu z sobą, jedno Piotrowi i Jakubowi, i Janowi, a ojcu i matce dzieweczki.    A płakali wszyscy i żałowali jej. Lecz on rzekł: Nie płaczcie, nie umarła dzieweczka, ale śpi.    I śmiali się z niego, wiedząc, iż była umarła.    A on ująwszy rękę jej, zawołał mówiąc: Dzieweczko, wstań!    I wrócił się duch jej, i wnet wstała. I rozkazał, aby jej jeść dano.    I zdumieli się rodzice jej; którym rozkazał, aby nikomu nie powiedali, co się zstało. 
 

Prawa autorskie i szczegółowe informacje

Biblia Jakuba Wujka – przekład Biblii na język polski wykonany przez jezuitę, Ks. Jakuba Wujka, wydany w całości po raz pierwszy w roku 1599. Wujek pracował nad nią w latach 1584–1595.

* Prezentowane treści należą do ich właścicieli i wydawców. Tekst pobrany z udostępnionych zasobów programu MyBible