Biblia Jakuba Wujka*

Księga Sędziów

Rozdział 9

  I poszedł Abimelech, syn Jerobaal, do Sychem do braciej matki swej, i mówił do nich i do wszytkiej rodziny domu ojca matki swej, mówiąc:    Mówcie do wszytkich mężów Sychem: Co wam lepszego, żeby panowali nad wami siedmdziesiąt mężów, wszyscy synowie Jerobaalowi, czyli aby panował jeden mąż? a przy tym obaczcie, żem kość wasza i ciało wasze.    I mówili bracia matki jego o nim do wszech mężów Sychem wszytkie te mowy, i nakłoniło się serce ich za Abimelechem, mówiąc: Brat nasz jest.    I dali mu siedmdziesiąt funtów srebra ze Zboru Baalberit. Który naprzyjmował sobie za nie mężów nędzników i tułaczów i chodzili za nim.    I przyszedł do domu ojca swego do Efra, i zabił bracią swą, syny Jerobaalowe, siedmdziesiąt mężów na jednym kamieniu, i został Joatam, syn Jerobaalów namniejszy, i skryto go.    I zebrali się wszyscy mężowie Sychem i wszytkie domy miasta Mello, i poszli, i uczynili królem Abimelecha podle dębu, który stał w Sychem.    Co gdy powiedziano Joatam, szedł i stanął na wierzchu góry Garizim, i podniówszy głos, wołał i rzekł: Posłuchajcie mię, mężowie Sychem, tak was Bóg niech słucha!    Poszły drzewa, aby pomazały nad sobą króla i rzekły oliwie: Rozkazuj nam!    Która odpowiedziała: Aza mogę opuścić tłustość moję, którą używają i bogowie, i ludzie, a iść, żebych między drzewy wyniesiona była?    I rzekły drzewa do figowego drzewa: Pójdź a przyjmi królestwo nad nami!    Które im odpowiedziało: Aza mogę opuścić słodkość moję i owoce przewdzięczne, a iść, abych między inszemi drzewy było wyniesione?    I rzekły drzewa do macice winnej: Pójdź a rozkazuj nam!    Która im odpowiedziała: Izali mogę opuścić wino moje, które uwesela Boga i ludzie i między inszemi drzewy być wyniesiona?    I rzekły wszytkie drzewa do ramnu: Pójdź a króluj nad nami!    Który im odpowiedział: Jeśli mię prawdziwie królem nad sobą stanowicie, przydźcież a odpoczywajcie pod cieniem moim, a jeśli nie chcecie, niechaj wynidzie ogień z ramnu a niech pożrze Cedry Libańskie!    Teraz tedy, jeśliście prawie i krom grzechu postanowili Abimelecha królem nad wami i jeśliście się dobrze obeszli z Jerobaalem i z domem jego, i oddaliście mu dobrodziejstwa jego,    który walczył za was i duszę swoję dał w niebezpieczeństwo, aby was wyrwał z ręki Madian,    którzyście teraz powstali na dom ojca mego i pozabijaliście syny jego, siedmdziesiąt mężów na jednym kamieniu, a uczyniliście królem Abimelecha, syna służebnice jego, nad obywatelmi Sychem, przeto że bratem waszym jest,    jeśli tedy dobrze a krom grzechu obeszliście się z Jerobaalem i z domem jego, weselcie się dziś z Abimelecha i on się z was niechaj weseli.    Ale jeśli przewrotnie, niech ogień wynidzie z niego a niech zniszczy obywatele Sychem i miasteczko Mello i niech wynidzie ogień z mężów Sychem i z miasteczka Mello a niech pożrze Abimelecha.    Co gdy wyrzekł, uciekł i poszedł do Bera, i mieszkał tam dla bojaźni Abimelecha, brata swego.    Królował tedy Abimelech nad Izraelem trzy lata.    I posłał JAHWE ducha złego między Abimelecha a między obywatele Sychem, którzy jęli się nim brzydzić    i niecnotą mordu siedmidziesiąt synów Jerobaal, i wylanie krwie ich jęli wkładać na Abimelecha, brata ich, i na inne książęta Sychimów, którzy mu byli pomogli.    I zasadzili się nań na wierzchu gór, a gdy czekali przyjazdu jego, rozbojem się bawili, biorąc łup z mijających, i powiedziano Abimelechowi.    I przyszedł Gaal, syn Obed, z bracią swą, i przeszedł do Sychem. Na którego przyszcie wziąwszy serce obywatele Sychem,    wyszli na pola pustosząc winnice i depcąc wina, i uczyniwszy śpiewających tańce weszli do zboru boga swego, a przy biesiedzie i kuflach złorzeczyli Abimelechowi,    a Gaal, syn Obed, wołał: Cóż jest Abimelech i co jest Sychem, żebyśmy mu służyli? Izaż nie jest syn Jerobaalów i postanowił hetmanem Zebula, sługę swego, nad mężami Emor, ojca Sychem? Czemuż mu tedy służyć będziem?    Oby kto dał ten lud pod rękę moję, żebych sprzątnął Abimelecha. I rzeczono Abimelechowi: Zbierz mnóstwo wojska a przyjedź.    Bo Zebul, przełożony nad miastem, usłyszawszy słowa Gaal, syna Obed, rozgniewał się barzo    i posłał potajemnie do Abimelecha posły, mówiąc: Oto Gaal, syn Obed, przyszedł do Sychem z bracią swą i bije na miasto przeciw tobie.    A tak rusz się nocą z ludem, który z tobą jest, a zataj się w polu,    a rano gdy wschodzi słońce, przypadni na miasto, a gdy on wyjedzie na cię z ludem swoim, uczyń mu, co będziesz mógł.    Wstał tedy Abimelech ze wszytkim wojskiem swym w nocy i zasadzkę uczynił podle Sychem na czterech miejscach.    I wyszedł Gaal, syn Obed, i stanął w weszciu bramy miejskiej. I wstał Abimelech i wszytko wojsko z nim z miejsca zasady.    A gdy ujźrzał lud Gaal, rzekł do Zebula: Ono lud z gór zstępuje. Któremu on odpowiedział: Cienie gór widzisz jakoby głowy ludzkie, a tą omyłką się mylisz,    I rzekł zasię Gaal: Ono lud występuje z pośrzodka ziemie, a jeden huf idzie drogą, która patrzy ku dębu.    Rzekł mu Zebul: Gdzież teraz gęba twoja, którąś mówił: Cóż jest Abimelech, abyśmy mu służyli? Izali nie to jest lud, któryś lekce ważył? Wynidźże a walcz przeciw jemu.    Tedy wyszedł Gaal, na co patrzył lud Sychem, i potkał się z Abimelechem.    Który go gonił uciekającego i wpędził do miasta, i poległo z strony jego barzo wiele aż do bramy miejskiej.    A Abimelech mieszkał w Rumie, a Zebul Gaala i towarzysze jego wygnał z miasta, ani dopuścił w nim mieszkać.    Nazajutrz tedy wyszedł lud w pole. Co gdy powiedziano Abimelechowi,    wywiódł wojsko swoje i rozdzielił na trzy hufy, uczyniwszy zasadzki w polu. A widząc, iż lud wychodził z miasta, powstał i rzucił się na nie    z hufem swoim, dobywając i leżąc około miasta, a dwa hufy błąkające się po polu nieprzyjaciele gonili.    Ale Abimelech przez cały on dzień dobywał miasta, które wziął pozabijawszy obywatele jego i samo rozwaliwszy, tak iż sól na nim posiał.    Co gdy usłyszeli, którzy mieszkali na wieży Sychimów, weszli do zboru boga swego Berit, gdzie byli z nim przymierze uczynili i stąd miejsce imię było wzięło, które było barzo obronne.    Abimelech też usłyszawszy, że mężowie wieże Sychimów współ się skupili,    wstąpił na górę Selmon ze wszytkim ludem swoim, a pochwyciwszy siekierę uciął gałąź z drzewa i włożoną niosąc na ramieniu rzekł do towarzyszów: Co widzicie, że ja czynię, wnet uczyńcie.    A tak ubiegając się narąbawszy gałęzi z drzew, szli za wodzem. Którzy obłożywszy wieżę zapalili: i tak się zstało, że dymem i ogniem tysiąc człowieka zginęło, mężów pospołu i niewiast, obywatelów wieże Sychim.    A Abimelech ruszywszy się stamtąd przyciągnął do miasteczka Tebes, które obtoczywszy obiegł wojskiem.    A w pośrzód miasta była wieża wysoka, do której byli uciekli pospołu mężowie i niewiasty, i wszyscy przedniejszy miasta, zawarszy drzwi barzo mocno a stojąc na dachu wieże po miejscach obronnych.    I przyszedszy Abimelech pod wieżę mężnie walczył, a przystąpiwszy ku drzwiam, chciał ogień założyć;    alić oto jedna niewiasta ułomek kamienia żarnowego z wierzchu zrzuciwszy, uderzyła w głowę Abimelechowę i rozbiła mózg jego.    Który wnet zawołał giermka swego i rzekł do niego: Dobądź miecza swego a zabij mię, aby snadź nie mówiono, żem od niewiasty zabit. Który czyniąc dosyć rozkazaniu, zabił go.    A gdy on umarł, wszyscy, którzy z nim byli z Izraela, wrócili się do domów swoich.    I oddał Bóg Abimelechowi złe, które był uczynił przeciw ojcu swemu, zabiwszy siedmdziesiąt braciej swoich.    Sychimitom też, co byli uczynili, oddało się, i przyszło na nie przeklęctwo Joatama, syna Jerobaalowego. 
 

Prawa autorskie i szczegółowe informacje

Biblia Jakuba Wujka – przekład Biblii na język polski wykonany przez jezuitę, Ks. Jakuba Wujka, wydany w całości po raz pierwszy w roku 1599. Wujek pracował nad nią w latach 1584–1595.

* Prezentowane treści należą do ich właścicieli i wydawców. Tekst pobrany z udostępnionych zasobów programu MyBible