Autorytet

Krzysztof Radzimski

Okazanie szacunku pastorowi wymaga sporo pokory i empatii, cecha ta nie jest obecnie modna, ale dla nas chrześcijan jest cenna i nieodzowna. Musimy jednak zachować czujność i być jak berejczycy.

15 września 2020


Autorytet

Jest rok 1961. USA. Stanley Milgram zadał sobie pytanie o przyczyny ślepego posłuszeństwa wobec zbrodniczych rozkazów, które doprowadziły zwyczajnych wydawałoby się ludzi do ludobójstwa w obozach koncentracyjnych podczas 2 światowej.

Przypuszczał, że Niemcy jako naród muszą być szczególnie skłonni do podporządkowania się przełożonym. W celu sprawdzenia tej hipotezy wymyślił eksperyment, który miał na celu zbadanie skłonności ludzi do ulegania autorytetom.

Ochotnicy zgłaszali się do laboratorium po przeczytaniu w prasie ogłoszenia. Byli pewni, że biorą udział w badaniu „wpływu kar na pamięć”. Dostawali pieniądze za uczestniczenie w doświadczeniu. Mówiono im wyraźnie, że otrzymują pieniądze za samo przyjście do laboratorium i zatrzymają je bez względu na to, co się dalej stanie.

W pierwszym eksperymencie przebadano 40 osób w wieku od 20 do 50 lat. Piętnaście z nich było robotnikami, 16 przedstawicielami handlowymi lub przedsiębiorcami, 9 reprezentowało wolne zawody. Każdy z badanych był testowany indywidualnie.

Gdy badany wchodził do laboratorium, widział obecną już w pomieszczeniu inną „osobę badaną”. W rzeczywistości był to pomocnik eksperymentatora – czterdziestosiedmioletni mężczyzna z nadwagą, sprawiający miłe wrażenie. Jego zadaniem było odgrywanie roli osoby badanej.

Następowało sfingowane losowanie ról, w którym prawdziwej osobie badanej przypadała rola „nauczyciela”, a pomocnikowi eksperymentatora rola „ucznia”.

Nauczyciel dowiadywał się, że jego zadanie polegać będzie na czytaniu uczniowi listy par słów (np. „miły-dzień”, „niebieska-skrzynka”), a następnie sprawdzaniu, jak wiele z tych par uczeń zapamiętał.

Jeśli „uczeń” odpowie prawidłowo, nauczyciel czyta kolejne słowo, gdy uczeń odpowie źle nauczyciel stosuje karę w postaci wstrząsu elektrycznego. „Nauczyciel” otrzymywał na początku jeden próbny wstrząs elektryczny o napięciu 45 V, który był odczuwany jako dość bolesny.

Następnie ucznia przeprowadzano do sąsiedniego pokoju, oddzielonego od laboratorium szybą. Tam przywiązywany był do krzesła przez eksperymentatora oraz nauczyciela.

Następnie nauczyciel wracał do pomieszczenia eksperymentatora i siadał przed aparatem, przy pomocy którego miał stosować elektrowstrząsy („kary”). Czytał listę słów - lista była bardzo długa oraz trudna do zapamiętania. Jeśli uczeń popełniał błąd, otrzymywał „za karę” wstrząs elektryczny.

Reguła była taka, że przy kolejnych błędach zwiększano siłę wstrząsu. Początkową dawką było 15 woltów. Każdy kolejny wstrząs był rzekomo silniejszy o 15 V. Ostatnią dawką miało być 450 V.

Zadaniem „ucznia” było udawanie, że otrzymuje wstrząsy elektryczne. Jego wypowiedzi za każdym razem były takie same:

  1. 15-90 V – Auu.
  2. 120 V – Auuu! To rzeczywiście boli.
  3. 150 V – AAuuuu! Już dosyć, Proszę mnie stąd zabrać. Mówię panu, mam kłopoty z sercem. Pozwólcie mi wyjść.
  4. 300 V – (Okrzyki bólu) Absolutnie odmawiam odpowiedzi! Zabierzcie mnie stąd. Nie możecie mnie tutaj trzymać! Zabierzcie mnie! Zabierzcie mnie stąd!!

Przy silniejszych wstrząsach uczeń miał histerycznie i głośno krzyczeć. Od pewnego momentu przestawał reagować – w sali panowała wtedy złowroga cisza.

Eksperymentatora grał zawodowy aktor o bardzo oficjalnym wyglądzie, ubrany w fartuch laboratoryjny. Jeśli w pewnym momencie nauczyciel zwracał się do eksperymentatora z wątpliwościami co do dalszego kontynuowania wstrząsów, eksperymentator odpowiadał: Proszę kontynuować. To jest absolutnie konieczne.

Milgram zastanawiał się, jak wiele osób dojdzie do końca skali i zaaplikuje najsilniejszy wstrząs (450 V). Gdy proszono studentów o przewidywanie wyników tak zaplanowanego eksperymentu, okazało się, że przeciętnie sądzili oni, iż do końca skali dojść może co najwyżej 1% nauczycieli. Gdy proszono zawodowych psychiatrów o przewidzenie wyników, sądzili, że do końca skali dojść może najwyżej jedna osoba na tysiąc.

W tak opisanym eksperymencie najsilniejszy szok zaaplikowało uczniowi 65% badanych. Nikt nie wycofał się, gdy ofiara wyraźnie o to prosiła, ani wtedy, gdy zaczęła wołać o pomoc, nawet wtedy, gdy wydawała okrzyki pełne bólu. 80% uczestników kontynuowało wstrząsy mimo tego, że uczeń wspominał, że ma kłopoty z sercem i krzyczał „Pozwólcie mi stąd wyjść!”.

Eksperyment wielokrotnie powtarzano na różnych grupach ludzi, różnej narodowości. Wyniki zawsze były podobne. Autorytet białego kitla sprawił, że ludzie byli skłonni do okrutnego traktowania drugiej osoby. Jak to możliwe? Otóż tak działamy. Potrafimy być bardzo posłuszni, jeżeli ktoś posiada nasze zaufanie, budzi respekt i szacunek. Z drugiej strony, zarówno w życiu rodzinnym, zborowym czy zawodowym potrzebujemy autorytetów i przywództwa (Rodzic, Pastor, Szef bez nich takie instytucje by nie działały). Przedstawiony eksperyment pokazuje jednak, że nasze zaangażowanie i oddanie musi być bardzo krytyczne i świadome. O tym czym jest krytyka i krytyczne myślenie w chrześcijaństwie mówiłem 2 tygodnie temu.

W protestantyzmie autorytet ludzki zawsze musi wynikać ze stosowania się do źródła absolutnego jakim jest Słowo Boże, Biblia. W zhierarchizowanych instytucjach takich jak KK autorytet księdza, biskupa czy ojca zakonnego wynika z samego faktu, że jest on pracownikiem kościoła. W naszych kościołach jest odmiennie, bo fakt, że ktoś sprawuje jakieś stanowisko nie oznacza automatycznie, że jest on przywódcą i posiada właściwy autorytet. Nierzadko jest to źródłem chaosu i zamieszania, jest to jednak cena naszej osobistej wolności i prawa do bycia świadomym chrześcijaninem.

Rodzi to jednak problem po stronie przywódców, głównie pastorów. Nie mogą być oni niczego pewni, stąd może to prowadzić do różnych „politycznych gierek”, zachowań autorytarnych, manipulacji, zwodzenia lub wręcz przeciwnie bycia zakładnikiem zborowników.

Żadna z tych rzeczy nie jest pożądana i nie wyjdzie nam na dobre. Kościół to nie firma, Pastor to nie szef! Bycie świadomym chrześcijaninem musimy pogodzić z uznaniem autorytetów kościelnych, bez tego każda wspólnota się rozpadnie.

Pan Jezus powiedział, że

„Bardziej błogosławioną rzeczą jest dawać aniżeli brać.” Dz.A. 20:35

Okazanie szacunku pastorowi wymaga sporo pokory i empatii, cecha ta nie jest obecnie modna, ale dla nas chrześcijan jest cenna i nieodzowna. Musimy jednak zachować czujność i być jak berejczycy.

„Którzy byli szlachetniejszego usposobienia niż owi w Tesalonice; przyjęli oni Słowo z całą gotowością i codziennie badali Pisma, czy tak się rzeczy mają.” Dz.A. 17:11

Jeżeli tak się rzeczy mają, to powinniśmy uznać autorytet osoby która to mówi, ponieważ może to oznaczać, że przez tę osobę mówi do ciebie sam Bóg.

„I On ustanowił jednych apostołami, drugich prorokami, innych ewangelistami, a innych pasterzami i nauczycielami, Aby przygotować świętych do dzieła posługiwania, do budowania ciała Chrystusowego, Aż dojdziemy wszyscy do jedności wiary i poznania Syna Bożego, do męskiej doskonałości, i dorośniemy do wymiarów pełni Chrystusowej” Ef 4:11-14

Skoro jako chrześcijanie uznajemy że Biblia to literalnie słowa od Boga, to musimy też przyznać, ze ten tekst to opis rzeczywistości. Bóg ustanawia te urzędy dla dobra całej wspólnoty. W szczególności po to by Ty i Ja doszli do jedności wiary. Tu mała dygresja – ekumenia może być dobra jeżeli opiera się na identycznych wartościach, jest jednak wynaturzeniem jeżeli wynika z chęci poszerzenia elektoratu, wpływów i władzy. Kończąc najbardziej istotne jest to żebyśmy doszli poznania Jezusa, do dojrzałości, do takiego momentu gdy bardziej będziemy przypominać Chrystusa niż człowieka jakim byliśmy przed nawróceniem. Do tego zadania potrzebujemy pomocy, a jedną z nich jest twój Pastor.

Wracając do tego fragmentu pisma Apostoł czyli dosłownie delegat, posłaniec, to na wzór pierwszych apostołów osoby zakładające nowe wspólnoty. Prorok ma zdolność takiego postrzegania rzeczywistości, które wykracza poza to co jest widoczne naszymi zmysłami, oznajmia wolę Boża dla naszego życia – często potwierdzając coś co Bóg już wcześniej włożył do naszego serca, Prorok mówi z natchnienia Bożego i często ujawnia nam nieznane dotąd znaczenie pisma. Ewangelista to osoba posiadająca dar takiego przedstawiania ewangelii by poruszyła ona sumienie słuchacza i skłoniła go do opamiętania i pójścia śladami Jezusa. Pasterz dba o potrzeby ludzi, jest lekarzem ludzkich serc, poucza, kieruje, karci i napomina. Nauczyciel posiada umiejętność trafnego nazywania, logicznego porządkowania i zrozumiałego przekazywania prawd biblijnych, zasad duchowych.

Chyba wszyscy rozumiemy, że takie osoby są nam bardzo potrzebne. Jest też bardziej niż pewne, że powiedzą lub zrobią coś co może nas dotknąć, urazić lub nam się nie spodobać.

Zadaj sobie jednak pytanie, czy moje obiekcje w stosunku do niego wynikają z faktu, że nie trzyma się On Pisma Świętego? A może po prostu, nie mówi tego co byśmy chcieli usłyszeć? A może wręcz gani nasze postawy których z jakiś powodów nie chcemy się pozbyć? Odpowiedz sobie szczerze na te pytania!

„Albowiem przyjdzie czas, że zdrowej nauki nie ścierpią, ale według swoich upodobań nazbierają sobie nauczycieli, żądni tego, co ucho łechce” 2 Tym 4:3

Chyba nie chcemy być bohaterami tego wersetu?

Autorytet łączy się z powagą i znaczeniem. To prestiż oparty na cenionych wartościach. W szczególności autorytetem może być to osoba lub instytucja posiadająca kredyt zaufania co do profesjonalizmu, prawdomówności i bezstronności w ocenie jakiego zjawiska lub wydarzenia.

W kontaktach indywidualnych osoba taka posiada cechy przywódcze, wysoką inteligencję emocjonalną lub charyzmę.

Sam fakt, że ktoś potrafi przewodzić tak złożonej strukturze jakim jest kościół świadczy, że najprawdopodobniej posiada takie cechy. Do nas należy ocena czy nie jest manipulatorem i zwodzicielem. Do oceny używamy Słowa Bożego, jeżeli wszystko się zgadza to autorytet Pastora będzie stabilizował nasze więzi i emocje, jest ktoś do kogo możemy się odwołać, ktoś kto jest po naszej stronie i posiada wolę pomocy i kwalifikacje duchowe – to wiele znaczy zwłaszcza gdy tkwisz w jakimś problemie.

„Miejcie pieczę o samych siebie i o całą trzodę, wśród której was Duch Święty ustanowił biskupami, abyście paśli zbór Pański nabyty własną jego krwią.” Dz.A. 20:28

Kto jest tą trzodą ? No my nią jesteśmy. Dosłowny pasterz dba o zwierzęta, żeby były zdrowe, dobrze najedzone i znajdowały się w bezpiecznym otoczeniu razem z całym stadem. Taka przysłowiowa owieczka, „wie” kto jest pasterzem, z doświadczenia „wie”, że z nim jest bezpieczna. Wykonuje ona jego polecenia. Pasterz posiada kij do odpędzania wrogów i laskę do zawracania owiec ze złej drogi. Ten rolniczy pierwowzór przekładamy na relacje społeczne w kościele, warunkowe posłuszeństwo wobec Pastora, Proroka, Apostoła czy Nauczyciela. Warunkiem jest trzymanie się Słowa Bożego.

„Bo ci, którzy dobrze służbę pełnili, zyskują sobie wysokie stanowisko i prawo występowania w sprawie wiary, która jest w Chrystusie Jezusie” 1 Tym 3:13

Czy uznajesz to wysokie stanowisko czy raczej masz to w nosie? Jak sądzisz dlaczego takie osoby w ogóle pełnią takie urzędy? Kolejne pytanie: dlaczego TY się tym nie zająłeś? Jaką nagrodę możesz dać osobie, która troszczy się o ciebie? Może posłuchaj co ma do powiedzenia? Może zastosuj jej rady w swoim życiu? Mając aparat Słowa Bożego możesz przecież ocenić czy takie rady są cenne. Na co czekasz? Aż życie się skończy?

„A Pan rzekł: Któż jest tym wiernym i roztropnym szafarzem, którego ustanowił pan nad czeladzią swoją, aby im dawał wyżywienie w czasie właściwym? Błogosławiony ów sługa, którego pan jego, gdy przyjdzie, zastanie tak czyniącego. Zaprawdę, powiadam wam, że postawi go nad całym mieniem swoim. ” Łuk 12:42-44

Kto jest tą czeladzią czyli sługami z tego wersetu? No my nią jesteśmy. A kto jest szafarzem? To twój pastor nim jest. Ten przykład pochodzący z feudalnej rzeczywistości tamtych czasów ma pokazywać pewną zależność jaka łączy przywódcę z jego współpracownikami. Szafarz ma dbać o ciebie a ty masz służyć właścicielowi czyli Bogu. Jest twoim pomocnikiem ale nie służącym, to szafarz czyli pełnomocnik właściciela zarządza sługami czyli tobą i mną. Przedziwne prawda, ale Bóg wie co robi. Ta relacja jest zgoła odmienna od istoty władzy. Władza oparta jest na przymusie. Społeczeństwo umawia się, że potrzebne są prawa i normy, których strzegą ludzie władzy. W naszym kraju realizujemy to za pomocą trzech władz, ustawodawczej czyli prawotwórczej, wykonawczej i sądowniczej. Obywatelowi mogą się te prawa nie podobać ale musi je spełniać. Inaczej poniesie karę. Władza posiada instrumenty nacisku i kontroli, dzięki której realizuje założone cele.

Kościół natomiast opiera się na przywództwie, dobrowolnym, warunkowym podporządkowaniu się liderowi. Przewodnik inicjuje, kieruje i zespala działalność zboru. Podejmuje kluczowe decyzje, ale ponosi również konsekwencje, jeżeli decyzje te okażą się nietrafne. Pastor ma zdolność tworzenia wizji i pobudzania ludzkiej motywacji do jej realizacji, posiada zdolność zjednywania sobie przyjaciół, pomocników którzy będą go wspierać. Czy jesteś jednym z nich? Jeżeli tak to wspaniale.

„A prosimy was, bracia, abyście darzyli uznaniem tych, którzy pracują wśród was, są przełożonymi waszymi w Panu i napominają was; Szanujcie ich i miłujcie jak najgoręcej dla ich pracy. Zachowujcie pokój między sobą.” 1 Tes 5:12,13

Zachowujcie pokój miedzy sobą. Jesteśmy tak różni. Tu widać, że Bóg ma niezwykłe poczucie humoru. Jesteśmy tak inni, tacy niezależni, indywidualiści przekonani o swojej wyjątkowości i ważności. Bóg zbiera tych ludzi, a jednego z nich obarcza rolą pasterza tej rozbrykanej trzódki 😊 Całe szczęście, że Bóg uzdalnia również i jego i nas do pełnienia właśnie takiej roli.

Zbór jest kontrolowalnym, bezpiecznym środowiskiem rozwoju chrześcijańskiego. Jest to nieodzowne, aby nowi ludzie mogli wzrosnąć duchowo i zacząć poruszać się w duchu a nie w ciele. Jesteś tu już jakiś czas, czy przyczyniasz się do takiej właśnie atmosfery, a może jeszcze kipią w tobie ambicje, może nierozwiązane sprawy i nieprzebaczenie są jak gnijący ropień. Czy wzrosłeś już do miary Chrystusowej. Czy jesteś wzorem dla tych nowych? A może pomimo lat spędzonych w kościele zachowujesz się jak pokolenie płatków śniegu, millenialsów którzy zawieszeni są pomiędzy dorastaniem a dorosłością ?

Jeżeli coś tu nie gra, to nie namawiam cię do bezwarunkowego podążania za liderem. Podążanie za Pastorem zawsze jest warunkowe i wymaga kierowania się Biblią jak kompasem, nie zwalnia nas z myślenia.

Namawiam cię do zbadania czy twoja postawa, zachowanie czy myślenie jest biblijne i racjonalne, czy wypływa z właściwej oceny rzeczywistości. Czy twoja relacja z Bogiem istnieje i jest zdrowa?

Jeżeli coś tu nie gra to porozmawiaj z twoim pastorem. On do tego został ustanowiony przez Boga.

„Miejcie pieczę o samych siebie i o całą trzodę, wśród której was Duch Święty ustanowił biskupami, abyście paśli zbór Pański nabyty własną jego krwią.” Dz.A. 20:28

Duch Święty czyli trzecia osoba boska kieruje kościołem i między innymi ustanawia biskupów czyli głównych przełożonych nad zborami. Jak to robi nie mam pojęcia. Jeśli wierzysz Bogu to możesz chyba założyć, że Bóg wie co robi.

Chyba, że twoim zborem nie kieruje Bóg tylko diabeł … ale to chyba już wiemy jak ocenić … do tego używamy narzędzia pod tytułem krytyczne myślenie.

Zatem jeżeli Bóg kieruje wspólnotą do której należysz, to możesz założyć, że Bóg wie co robi i osoba która stoi na czele jest tą osobą, która w danym czasie ma tam właśnie być. A my powinniśmy okazać jej ten podwójny szacunek o którym pisał Paweł w 1 do tym 5:17-19

„Pozostawiłem cię na Krecie w tym celu, abyś uporządkował to, co pozostało do zrobienia, i ustanowił po miastach starszych, jak ci nakazałem, Takich, którzy są nienaganni, są mężami jednej żony, którzy mają dzieci wierzące, które nie stoją pod zarzutem rozpusty albo krnąbrności.” Tyt 1:5,6

Jak widzimy starsi, biskupi, diakoni itd. to zawsze miały być osoby nienaganne, tacy ludzie to skarb, zagrożony gatunek 😊 Potrzebujemy mądrych przewodników, którzy nie tylko mówią ale przede wszystkim czynią to co się Bogu podoba, którzy są dla nas wzorem i punktem odniesienia. Zanim zrównasz z błotem taką osobę zadaj sobie pytanie: Czy spełniasz wymagania tego wersetu? Czy mógłbyś zastąpić taką osobę?

Popatrz, że autorytet nie wynika z faktu, ze ktoś nosi sutannę czy trzyczęściowy garnitur. Nie wynika z wyszukanego tytułu, wykształcenia czy urodzenia .

Autorytet ten rodzi się na podstawie umiejętności stosowania w swoim prywatnym życiu Słowa Bożego, poświęcania masy czasu na pomaganie innym i ogólnie na sprawy duchowe, wreszcie właściwym motywowaniu ludzi do pracy dla Pana, uczeniu właściwych wzorców, postaw i zachowań.

Czy cenisz takich ludzi? Czy ich wspierasz, czy mogą na ciebie liczyć?

Mógłbym wiele mówić na temat Bożego przywództwa, ale zamiast tego zadam parę pytań:

  1. Czy starsi mają prawo wymierzać kary zborownikom ?
  2. Czy Pastor można kogoś osądzić i wykluczyć ze zboru?
  3. Czy Pastor może oddać kogoś szatanowi?

Odpowiedź istnieje i znajdziesz ją w Słowie Bożym.

Może jeszcze dwa pytania:

  1. Czy zgodnie z Heb 5:12 biorąc pod uwagę czas nie powinieneś już być nauczycielem? Jeżeli tak to co robisz, żeby nim być?
  2. Czy zgodnie 2Tym 2:2 jesteś osobą godną zaufania, której pastor może coś powierzyć? Zastanów się co można by ci powierzyć?