Jedno ciało w Chrystusie - część 6

Krzysztof Radzimski

Mężu, spójrz na swoją żonę tak jak Jezus patrzy na swoją wybrankę – Kościół, zobacz w swojej żonie, ukochany przez Chrystusa Kościół. Żono spójrz na swojego męża oczami Kościoła i zobacz w nim Chrystusa.

15 października 2023
List do Efezjan 5:15–33


Wprowadzenie

Od kilki tygodni tematami kazań w naszym zborze są sprawy rodziny, małżeństwa i stanu wolnego, oczywiście w ujęciu biblijnym, chrześcijańskim. To jak bardzo różni się podejście Pisma Świętego w tych sprawach od dominującej narracji współczesnej kultury, nie ulega najmniejszej wątpliwości, co wielokrotnie wykazywaliśmy.

Przedstawiany jest nam obraz, w którym małżeństwo to niewola, rodzina wielodzietna to patologia, kobieta wolna, to taka, która albo nie ma dzieci albo oddaje je jak najszybciej do żłobka, żeby mogła więcej pracować. Natomiast kobieta, która pracuje w domu, to niewolnica mężczyzny. Mężczyźni marzą o tym by być wolnymi i bogatymi bez wysiłku, marzą o 4 dniowym tygodniu pracy, szybkim samochodzie i dobrej zabawie. Stały związek z kobietą to oczywiście niewola, na którą można ewentualnie zdecydować się dobrze po 30-stce, kiedy piękno i wdzięk przygasają. Oczywiście małżeństwo tylko na dobre, bo na złe to już zupełnie inna historia. Zatrważające jest to, że obecnie inicjatorkami większości rozwodów są kobiety a nie mężczyźni jak dawniej. Oczywiście wszystko to są stereotypy, jednostkowe doświadczenia będą różne, ale dominująca narracja vs chrześcijańska rzeczywistość to dwa odległe bieguny. Stereotyp choć krzywdzący jednostkową indywidualność, pokazuje nam jak w obrębie całej populacji, zachowuje się współczesny Europejczyk.

Paradygmat ten można zawrzeć w kilku punktach:

  1. Małżeństwo, rodzina i macierzyństwo to staromodna opcja, na którą nie musisz się decydować,
  2. Stan wolny, to nieskrępowane dążenie do samorealizacji,
  3. Rozwód jest uzasadniony zawsze, gdy nie czujesz się spełniony w związku małżeńskim,
  4. Kwestia płci, kontakty seksualne i aborcja, to prawa człowieka.

Problem nie polega na tym, że otacza nas bezbożny świat. Tak było zawsze i tak będzie aż do przyjścia Pana. Chodzi raczej o to, że chrześcijanie próbują aktualizować Pismo Święte do standardów tego świata, tym samym uznając panujące normy moralno-etyczne za coś lepszego. I to jest prawdziwy dramat naszych czasów.

Potrzebujemy wzmacniać naszą wiarę w biblijne normy dotyczące rodziny, małżeństwa i stanu wolnego; uczyć się tej bezkompromisowej postawy w odniesieniu do nas samych i naszej najbliższej rodziny. Sami dobrze wiemy, że gdy takie dramaty jak rozwód, zdrada czy niemoralność dotyczą nas lub członków naszej rodziny, to skłonni jesteśmy wypaczyć biblijne nauczanie. Gdy to samo zdarzenie dotyczy kogoś innego, to nasze spojrzenie na te same zachowania jest surowe. Nasza grzeszna natura narzuca nam podwójne standardy. Gdy my kłamiemy, to jest to słabość, a gdy kłamie ktoś inny, to jest to podłość. Gdy zdradza i rozwodzi się mój syn, to jest to co najmniej pośrednia, jeśli nie całkowita, wina mojej synowej, gdy zdradza ktoś inny, to jest to obrzydliwy grzech, wymagający natychmiastowej kary. Gdy moja córka deklaruje się jako „trans” lub „les”, to jest dysforia, odmienna orientacja, genetyka itp., gdy sprawa dotyczy kogoś innego, to jest to zboczenie i sodomia. Prawda jest taka, że za każdym razem będzie to taki sam grzech.

Co zatem zrobić, by zachować tę właściwą szczerość, prostolinijność, która będzie stosować identyczne, dodajmy biblijne, standardy oceny sytuacji? Odpowiedź jest zawsze ta sama: Ewangelia. Musimy skorzystać z odkupienia, jakie dostępne jest w Jezusie, musimy znaleźć się w Nim, nie mając już własnej sprawiedliwości opartej na wymaganiach Prawa, ale tę, która pochodzi od Chrystusa, a która jest dana darmo z łaski przez wiarę (Fil 3:9). Musimy powiedzieć sobie: Krzysztof to nie ty wyznaczasz standardy etyczno-moralne, to nie ty decydujesz, to ja Pan Jezus Chrystus jestem twoim standardem, twoim sumieniem i twoją prawdą, miarą, do której masz się dostosować. Ewangelia, czyli Jezus objawiony, ukrzyżowany i zmartwychwstały, żywy i panujący, uzdalnia nas, zmienia nasz kompas moralny, sprawia, że pragnieniem naszego serca jest trzymać się Jego Słowa. Kościoły pełną są ludzi, którzy znają Boże Słowo, ale nawet jednym palcem nie chcą tknąć się brzemion, które chętnie nałożyliby na innych ludzi (Łk 11:46). Dlaczego? Bo nie znaleźli się w Nim. Jak to ujmuje Paweł w liście do Tytusa: są nieposłuszni i do żadnego dobrego uczynku nie skłonni (Tt 1:161)).

Kochani, dziś jest ten dzień, kiedy musimy wyraźnie potwierdzić swoją wiarę i  ;w swoim sercu wyznać, że jestem w Chrystusie, jestem w Nim, nie mam własnej sprawiedliwości, nie mam własnych norm, ani własnych standardów, ale On jest moją sprawiedliwością, On jest moją drogą, prawdą, życiem. Dlatego nie będę oskarżał innych ludzi, samego siebie stawiając na piedestale, ale będę wierzył, że jestem dzieckiem Boga i miłe mi jest wszystko, co jest miłe Bogu, i nienawidzę wszystkiego, czego On nienawidzi, że będę się brzydził każdej postawy, w której nie jestem w stanie sobie wyobrazić mego Pana. Czas abym w swoim sercu wyznał, że moim pragnieniem jest być takim jakim On był na tym świecie. Abym był posłuszny słowu apostolskiemu, które jasno rysuje obraz chrześcijanina, czy to w stanie wolnym czy to w stanie małżeńskim.

Do apostołów nasz Pan powiedział: Cokolwiek byście związali na ziemi, będzie związane i w niebie; i cokolwiek byście rozwiązali na ziemi, będzie rozwiązane i w niebie (Mt 18:182)). Duch Święty przypominając uczniom i apostołom Słowa Pana i ducha jego nauczania (Jn 14:26), przekazał nam ten właściwy sposób życia, który prowadzi do szczęścia i spełnienia w małżeństwie, w rodzinie, macierzyństwie i spełnienia w stanie wolnym. Ale szczęście to będzie dla nas dostępne wyłącznie, gdy zaufamy Bożemu Słowu.

Prezentacja tekstu

Teraz pójdziemy do Słowa, by jeszcze wyraźniej ujrzeć te Boże standardy. Słowa te przybliżał nam zarówno Grzegorz Gaca jak i Krzysztof Motyka, a teraz spojrzymy na nie jeszcze raz. Otwórz swoją Biblię na liście do Efezjan 5:15-33.

Zwracajcie zatem uwagę na własne postępowanie. Nie zachowujcie się jak niemądrzy. Żyjcie raczej jak ludzie mądrzy, którzy nie marnują najdrobniejszej chwili, szczególnie że przyszło nam żyć w trudnych czasach. Dlatego koniec z brakiem rozsądku. Starajcie się pojąć, co jest wolą Pana. Nie upijajcie się też winem, bo przy tym łatwo o nieprzyzwoitość, ale dbajcie o to, aby Duch mógł was stale napełniać. W związku z tym powtarzajcie sobie psalmy, sięgajcie do hymnów i natchnionych pieśni  z całego serca grajcie i śpiewajcie Panu. Dziękujcie też zawsze, za wszystko, Bogu i Ojcu w imieniu naszego Pana, Jezusa Chrystusa. Bądźcie względem siebie nawzajem ulegli z szacunku dla Chrystusa. Żony, ulegajcie swym mężom jak Panu, bo mąż jest głową żony, tak jak Chrystus Głową Kościoła  On jest Zbawcą Ciała. Toteż jak Kościół ulega Chrystusowi, żony niech to czynią względem mężów, we wszystkim. Mężowie natomiast, kochajcie swoje żony, tak jak Chrystus ukochał Kościół. On wydał za niego samego siebie, aby go uświęcić po oczyszczeniu przez kąpiel wodną w Słowie. Chciał przez to przygotować sobie Kościół godny chwały, bez plam i zmarszczek lub czegoś w tym rodzaju, ale święty, niczym nie skalany. Podobnie mężowie niech kochają swoje żony  tak, jak własne ciała. Kto kocha swoją żonę, kocha samego siebie. Nikt przecież swego ciała nie ma w nienawiści, raczej je karmi i chroni  tak jak Chrystus Kościół. Jesteśmy bowiem członkami Jego Ciała. Właśnie dlatego opuści człowiek ojca i matkę, połączy się ze swą żoną i będzie z nią jednym ciałem. Jest to wielka tajemnica  odnoszę to do Chrystusa i Kościoła. Niech zatem każdy z was kocha swoją żonę jak samego siebie, a żona niech swojego męża ma w poszanowaniu. (Ef 5:15333))

Chwała Bogu za ten piękny fragment. Trzeba z przykrością stwierdzić, że jest to najczęściej pomijany albo wypaczany fragment NT. Dlaczego? Ponieważ tak bardzo dotyczy on naszego codziennego życia. Nikt z nas nie będzie świadomie i celowo wypaczał fragmentów o naturze Boga czy historii Izraela. Ale gdy Słowo dotyczy cię osobiście, gdy dotyka twoich postaw i zachowań, które w naszej ocenie są niejednoznaczne, to skłonni jesteśmy powiedzieć, że owszem Słowo Boże tak mówi, ale moja sytuacja jest szczególna, owszem Słowo Boże tak mówi, ale opisuje ono jedynie struktury społeczne istniejące w starożytnym Kościele – w domyśle, ja nie muszę się do nich stosować.

Ef 5:15-17

Potrzeba nam zwracać uwagę wpierw na własne postepowanie, a dopiero w drugiej kolejności, na postępowanie brata czy siostry. Inaczej staniemy się podobni faryzeuszom, którzy żyli z Jezusem w permanentnym konflikcie. Nam, chrześcijanom, z całą pewnością na tym nie zależy, żeby żyć w konflikcie z Chrystusem. Prawda? Potrzeba nam zachowywać się jak osoby mądre, a nie głupie. Na czy polega ta mądrość? Przede wszystkim na tym, żeby nie marnować swojego życia na działania bezcelowe, zwłaszcza rujnujące nasze relacje. Potrzeba zatem, aby mężczyźni i kobiety, nie uciekali w pracę, ani w nałogowe korzystanie z gier czy mediów społecznościowych. Spytaj sam siebie: przez jaki czas w ciągu swojego dnia słyszysz głos małżonka, a jak często jest to głos obcy? Powtórzmy za apostołem: koniec z brakiem rozsądku. Czas byśmy uczyli się spędzać ze sobą więcej czasu, uczyć się wzajemnego szacunku, świadomie znajdować tematy, na które możemy porozmawiać. Pamiętajmy o zadaniu od brata Krzysztofa Motyki. Niech to spotkanie, będzie początkiem wzmożenia naszej bliskości ze małżonkiem. Przyszło nam żyć w trudnych czasach, kiedy to ludzie zamiast ze sobą rozmawiać, milczą i od czasu do czasu wybuchają jak wulkan, by za chwilę udawać, że nic się nie stało. Na przekór temu, wykorzystajmy więcej czasu, by uczyć się siebie nawzajem i starać się sprostać wzajemnym oczekiwaniom. Wolą Pana jest między innymi to, aby nasze rodziny prawdziwie się kochały, żeby kochały Chrystusa – a wszystko to jest dostępne tylko wtedy, gdy poburkiwania i fochy, ustąpią miejsca dialogowi i komunikacji. W większości przypadków, mamy komfort posiadania małżonka wierzącego, z którym naprawdę mamy o czym rozmawiać. Jest to trudne, ale musimy wciąż uczyć się i praktykować myślenie biblijne. Stosowanie Bożej nauki w naszych codzienny zmaganiach i dylematach, przed którymi stawia nas bliższa czy dalsza rodzina. Musimy nauczyć wspierać się wzajemnie w postepowaniu na sposób Chrystusa, wspólnie, a nie w rozłączeniu, gdzie żona robi to co chce i mąż robi to co chce. Nie razem, ale osobno i to w rozłączeniu z Chrystusem. Powiedzmy to wprost: takie postępowanie nie jest szukaniem woli Pana. Trudne decyzje trzeba zawsze podejmować wspólnie. Zaskakiwanie małżonka w takich sprawach to co najmniej brak rozsądku. Przeciwnie razem starajcie się pojąć, co jest wolą Pana. Rozmawiajcie tak długo, aż uzgodnicie wspólny front działania. Mąż będzie musiał stanąć na straży tych uzgodnień, ale musicie być w tym razem. To jest droga do szczęścia w życiu małżeńskim.

Ef 5:18-20

Niezwykle szkodliwe dla życia całej rodziny są wszelkie nałogi. Wystarczy jedna osoba obciążona nałogiem: mąż, żona lub dziecko, aby cała rodzina wpadła w szpony współuzależnienia. Nałóg potrafi zniszczyć nawet największą miłość. Apostoł wspomina tu jedynie o winie, ale wskutek postępu bezbożności mamy całą gamę produktów alkoholowych i tytoniowych dostępnych 24h, 7 dni w tygodniu. Dodatkowo nasze okolice dotyczy plaga narkomani i dopalaczy. Choć niektórzy ich nie zażywają, to jednak nie mają żadnego problemu z ich sprzedawaniem, a przecież jest to sprzedawanie śmierci w czystej postaci. Warto pamiętać o podobnej szkodliwości uzależnieniu od pornografii, hazardu oraz coraz częściej, mediów społecznościowych. Nawet konsumpcja wartościowych treści musi być dozowana, tak aby nie oderwać się od rzeczywistości. Wiemy, że Chrystus niesie ratunek przed wszelkim uzależnieniem, ale trzeba chcieć z tego ratunku skorzystać. Mąż lub żona, którzy nie widzą problemu w swoim nałogu, nie mogą uzyskać pomocy z Nieba, bo co człowiek sieje to i żąć będzie (Ga 6:7).

Receptą na każde uzależnienie jest napełnianie się Duchem Świętym, lub jak to ujmuje SNP „dbanie, aby Duch mógł nas stale napełniać”. Dzieje się to przez prowadzenie życia pełnego dziękczynienia dla Boga, przez śpiew i granie na instrumentach. Leczniczą moc muzyki dostrzegają nawet niewierzący, ale chrześcijanie nie robią tego jedynie dla zdrowia. Naszym celem jest uwielbienie Boga. Nie wystarczy porzucić nałóg. Trzeba go zastąpić służbą Bogu, Kościołowi i rodzinie – wówczas zmiana ta jest trwała i satysfakcjonująca. AA mówi o sobie, że jest niepijącym alkoholikiem, i jest to stwierdzenie prawdziwe. Ale chrześcijanin uwolniony od nałogu przez Chrystusa i wielbiący Chrystusa, może śmiało powiedzieć, że alkoholikiem już nie jest i nie będzie, a z alkoholem nie chce mieć nic wspólnego.

Ale nie tylko osoby wychodzące z uzależnienia mają być napełniani przez Ducha, ale wszyscy chrześcijanie. Każda rodzina, ma za co dziękować Chrystusowi i powinna to regularnie robić. Nasze praktyki jak czas świadectw czy spotkanie modlitewne, to zachęta do tego, żeby robić to razem w domu.

Ef 5:21-24

Dwa tygodnie temu, wspominaliśmy temat wzajemnej uległości na podstawie listu Piotra. Paweł stwierdza, że powinniśmy to czynić ze względu na Chrystusa, bo zarówno mąż jak i żona podlegają Jemu. Chrystus oczekuje od Kościoła uległości jako Panu i Zbawcy we wszystkim. Uległość żony wobec męża objawia się szacunkiem i poważaniem, a uległość męża wobec żony przejawia się w miłości rozumianej jako gotowość do poświęceń i codzienną dbałość o jej dobrostan psychofizyczny. Apostoł wskazuje, że ta uległość powinna być we wszystkim, a nie tylko w sprawach, które nam osobiście pasują. Jeżeli małżeństwo ma przypominać relację Chrystus-Kościół, to trzeba przyjąć, że Bóg ma rację wymagając, by mężczyzna wziął odpowiedzialność za dom i rodzinę, a żona wspierała go w jego decyzjach. Bycie głową rodziny nie oznacza, że mąż jednoosobowo podejmuje jakieś działania bez dialogu z żoną. Decyzje, zwłaszcza kluczowe dla relacji rodzinnych czy finansów, powinny być wspólne, powinny być uzgodnione, może nawet przemodlone. Swoją drogą, kwestia finansów małżeńskich wymaga osobnego omówienia, czym z Bożą pomocą zajmiemy się w kolejnym kazaniu. Bycie głową rodziny nie oznacza też bycie panem i władcą, ale na wzór Chrystusa, kimś kto dba i pielęgnuje żonę i dzieci. Żona natomiast ulegając we wszystkim mężowi, traktuje go jak Kościół traktuje Chrystusa, z poważanie i z szacunkiem. Zwłaszcza publiczne wyrażanie się bez szacunku o swoim mężu, jest naganne, jest to grzech. Apostoł ukazuje nam, że jest to tak samo złe, jakby Kościół bez szacunku wyrażał się o Chrystusie.

Ef 5:25-28

Zobaczmy, że nakreślone tu relacje nie oznaczają, że żona ma, jak niewolnica, harować od rana do wieczora, najpierw w domu, potem przy dzieciach, potem w pracy zawodowej, by na końcu zająć się jeszcze potrzebami (seksualnymi) swojego męża. Te relacje rodzinne są konstruktem kulturowym, który możemy modelować tak, aby działał najbardziej efektywnie. Akurat w mojej rodzinie przyjęliśmy model, w którym ja pracuję zawodowo, a żona pracuje w domu. Przy takim podejściu, mąż musi zarabiać co najmniej średnią krajową (czyli obecnie około 7tyś brutto), a najlepiej więcej. W innym modelu, gdy żona i mąż pracują zawodowo, wszelkie obowiązki rodzinne, domowe muszą być tak podzielone, by żona nie była nadmiernie obciążona. To nie są czasy starożytne, gdy mężczyzna pracował w polu 12h i wracał do domu bardzo późno i potwornie zmęczony. Pracujemy coraz krócej i coraz wygodniej, wraz z tą zmianą, musi iść partycypacja męża w pracach domowych. To oznacza, że być może po pracy powinieneś zrobić zakupy, sprzątnąć jakąś część domu itd., nie mówiąc o drobnych naprawach. W ten sposób pokazujesz, że kochasz swoją żonę. Gdy Biblia mówi tu o kochaniu żony, nie ma na myśli pożycia intymnego, ale praktyczne zaangażowanie i pomoc. Pokolenie naszych pradziadków doskonale to rozumiało. Nie musieli mówić sobie: kocham cię, bo ich życie, lepiej lub gorzej, wyrażało tę miłość. Dziś, miłość kojarzona jest z emocjonalnym uniesieniem, a nie powinna. Biblijna miłość to jak pokazuje 1Kor 11, zestaw cnót. Miłość to przede wszystkim oddanie, poświęcenie i zaangażowanie. Wówczas pożycie intymne jest kontynuacją tej relacji. Mężczyzna oczekujący wielkiej, namiętnej miłości w nocy, kiedy to w ciągu dnia w ogóle jej nie okazywał żonie, nie może liczyć na zbyt wiele.

Mężczyźni coraz więcej poświęcają uwagi swojemu wyglądowi zewnętrznemu i jest to dobra zmiana. Apostoł wskazuje, że tak jak każdy dba o higienę swojego ciała i jego potrzeby, tak istnieje potrzeba, aby mąż zadbał o dobro żony. Zadbajmy o to, by nasze żony mogły się mniej martwić, żeby miały w nas oparcie i pomoc, żeby mogły się nas radzić, żeby miały widziały, że prowadzimy duchowe życie. Mąż nie może być kolejnym „dzieckiem”, o które żona musi zadbać. Raczej na odwrót, to mąż powinien zatroszczyć się o żonę, aby miała powody, żeby się uśmiechać.

Ef 5:29-33

Chrystus chroni i karmi Kościół, i podobnie mąż ma dbać o żonę. Przyznacie, że jest to obraz piękny. Myślę, że każda żona chciałby mieć takiego męża. Nie jest to żadna utopia. Miliony chrześcijańskich rodzin pokazują, że życie na obraz Chrystusa i Kościoła jest możliwe i daje spełnienie niedostępne ludziom, którzy kierują się wytycznymi dzisiejszej nastawionej na konsumpcję kultury. Jako Kościół jesteśmy członkami jednego ciała Chrystusa. Jako małżeństwo jesteśmy jednym ciałem. Żona jest ciałem męża, a maż jest ciałem żony, stąd jesteśmy zachęceni do dbania o siebie nawzajem, zamiast toczyć kłótnie o błahe sprawy i unikać tych poważnych.

Apostoł mówiąc o tym, że jako Kościół tworzymy jedno mistyczne ciało Chrystusa, dodaje: dlatego właśnie opuści mąż ojca i matkę, połączy się ze swą żoną i będzie z nią jednym ciałem4). Dlatego, że w Chrystusie jesteśmy jedno, dlatego małżonkowie mają być jedno jeszcze bardziej.

Jest to fragment osobiście dla mnie bolesny, ponieważ w swoim życiu małżeńskim złamałem wszystkie opisane tu zasady. Po moim ślubie, zamiast opuścić ojca i matkę, głównie matkę, byłem z nią związany bardziej niż z żoną. Zamiast rozwiązywać problemy z żoną, szukałem pomocy u mamy. Na własne życzenie stałem się osobą wyobcowaną we własnym małżeństwie. Nie kochałem mojej żony jak własne ciało, nie dbałem o jej potrzeby i zebrałem tego owoce. Moja żona i tak była dla mnie łaskawa i kochająca, bo ja na jej miejscu, rozwiódłbym się ze trzy razy. Myślę, że to doświadczenie, jest nieobce i wam. Gdy syn lub córka opuszczą rodzinny dom, to muszą złączyć się z małżonkiem, a my powinniśmy stosując się do Słowa Bożego, wypchnąć tego pisklaka z gniazda. Nie możemy udawać, że jego czy jej małżeństwo niczego nie zmienia. Konfliktując nasze dziecko z zięciem czy synową, nie tylko robimy mu krzywdę, ale też grzeszymy przeciwko Bogu. Ktoś, kto po opuszczeniu domu, nie złączy się ze małżonkiem, jest mężem lub żoną jedynie z nazwy, nie wykonuje swojego powołania, a zatem grzeszy tak samo jak jego rodzice.

Podsumowanie

Popatrzcie, że Bóg traktuje małżeństwo bardzo poważnie. Krzysztof Motyka mówił nam ostatnio, że nie jest to jedynie oddolna ludzka instytucja. Bóg widzi ją jako ziemskie odwzorowanie relacji Chrystus-Kościół. Spróbujmy tak na to spojrzeć. Mężu, spójrz na swoją żonę tak jak Jezus patrzy na swoją wybrankę – Kościół, zobacz w swojej żonie, ukochany przez Chrystusa Kościół. Żono spójrz na swojego męża oczami Kościoła i zobacz w nim Chrystusa. Wierzę, że to wiele zmienia. O ile wierzysz, o ile traktujesz Pismo Święte poważnie, to zobaczysz ten piękny obraz jaki ukazuje nam apostoł Paweł.

Niech zatem każdy z was kocha swoją żonę jak samego siebie, a żona niech swojego męża ma w poszanowaniu5). Amen.

Bibliografia

Zaremba P., Biblia to jest Pismo Święte Starego i Nowego Przymierza - Przekład Literacki, Ewangeliczny Instytut Biblijny; Liga Biblijna w Polsce, Poznań, Tarnobrzeg 2016.

Biblia Warszawska, Towarzystwo Biblijne w Polsce, Warszawa 1975.


1) Biblia Warszawska, Towarzystwo Biblijne w Polsce, Warszawa 1975, w. Tt 1:16.
2) Tamże, w. Mt 18:18.
3) P. Zaremba, Biblia to jest Pismo Święte Starego i Nowego Przymierza - Przekład Literacki, Ewangeliczny Instytut Biblijny; Liga Biblijna w Polsce, Poznań, Tarnobrzeg 2016, w. Ef 5:15-33.
4) Tamże, w. Ef 5:31.
5) Tamże, w. Ef 5:33.